Ta strona została skorygowana.
Król.
Król twój wśpiera ciebie!
Joanna.
Nie! ja nie byłam nigdy czarownicą!
Nie! —
Król.
O! tyś czysta, jak Anieli w Niebie!
Nas to błąd uwiódł — nas niegodnych cudu!
Joanna
(uśmiechając się łagodnie).
(uśmiechając się łagodnie).
Prawdaż to, prawda? żem śród mego ludu?
Że mną nie gardzą? nie winią o czary?…
(pogląda wkoło).
Tak, taki — to król nasz! — to nasze sztandary! —
Gdzież jest mój sztandar? — Dajcie mi go w dłonie!
Pan mi go zwierzył: — z nim przy Jego tronie
Stanąć powinnam — bom go nie skalała.
Król.
Dajcie jéj sztandar!
(Żołnierze podają rozwiniętą chorągiew. Joanna bierze ją w ręce i stoi chwilę z oczyma wzniesionemi ku górze. W téj chwili różana jasność ukazuje się na niebie, i coraz się bardziéj rozszerza).