Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/020

Ta strona została skorygowana.

Ślad w ślad za zwierzem, w ciasnocie parowu.
Wróżą kres bliski i zdobycz połowu.
O krok już ledwo za sobą śród ciszy
Z rozpaczą jeleń szczekanie ich słyszy,
Lecz ni sam od nich odsadzić się chyżéj,
Ni psy nie mogą doścignąć go bliżéj.
I tak ku brzegom Achraju, przez jary,
Między zarosłe i dzikie pieczary,
Pędził myśliwiec, i zwierz, i ogary.

VIII.

W poprzek przed niemi, nad brzegiem jeziora.
Stroma, skalista wznosiła się góra:
Tam jeleń dalszéj nie mając już drogi,
Musi się zwrócić i bić się na rogi.
Z dumą myśliwiec, rad pewnéj zdobyczy,
Sęki ich okiem rozmierza i liczy,
Na hymn tryumfu i na cios zbójecki
Gotując trąbkę i nóż swój strzelecki.
Lecz gdy z wzniesioném nad głową ramieniem,
Przypuścił konia, by starć się z jeleniem[1],
Chytry zwierz w porę grożący cios zoczył,
Zwrócił się nagle, i w stronę uskoczył,
I w ciasny wąwóz śród skał na uboczu,
Runął przed psami, i znikł im z przed oczu,
Aż resztę siły wzmagając z przestrachu,
Zapadł w najdzikszych zakątach Trosachu[2].

  1. Gdy już psy osadziły były jelenia, natenczas sam naczelnik łowów, pieszo lub konno, uderzał na niego, i kordelasem zadawał mu cios śmiertelny; niekiedy obecnym damom ustępował tego zaszczytu. — W pewnych jednakże porach roku, była to rzecz bardzo niebezpieczna; gdyż rana od rogów jelenich uważaną była za gorszą niż od kłów dzika.
  2. Nazwisko wąwozu rozciągającego się między dwóma jeziorami: Loch-Katrinen i Loch-Achrajem.