Lecz gdy odchodząc już znikał za gajem,
Ręką ku niemu skinęła nawzajem.
I nigdy jemu, jak potém wyznawał,
Żaden się tryumf tak chlubnym nie zdawał,
Choć go najpierwsze bogactwy i rodem,
Uprzejmych względów darzyły dowodem.
Nawet gdy schodząc zwycięzcą ze szranek,
Z rąk najpiękniejszéj zwycięzki brał wianek,
Nie doznał w duszy takiego wzruszenia,
Jak na te proste i nieme skinienia. —
Naówczas z danym przewódzcą góralem,
Z psami przy boku, oddalił się z żalem.
Ona patrzała jeszcze, jak pod górą,
Z po za drzew czaple migało się pióro;
Aż gdy już więcéj wzrok dojrzeć nie zdołał,
Anioł-stróż gromiąc w jéj sercu zawołał:
„Toż jest twa wierność? — o! dziewczyno płocha! —
„Z takąż to wzajem twój Malkolm cię kocha?
„Malkolm swéj duszy nie łechtałby słowy
„Gładkiéj, pochlebnéj, lecz nie twéj rozmowy;
„Malkolm ciekawym nie goniłby wzrokiem
„Za lekkim, zręcznym, lecz nie twoim krokiem!…“
— „Dość, dość tych dumań, wieszczu Allan-Banie!“
Krzyknęła, własne by przerwać dumanie.
„Gdy ci duch jeszcze nie gore natchnieniem,
„Ja go szlachetném zapalę imieniem;
„I jeśli zechcesz usłuchać mych namów,
„Śpiewaj, o! mistrzu! cześć rodu Grahamów[1]!“ —
Ledwo Helena to imię wyrzekła,
Twarz się jéj nagłym rumieńcem powlekła.
- ↑ Familia Grahamów, jedna z najznakomitszych familij góralskich, posiadała znaczne majętności w Hrabstwach Dumbartonu i Sztirlingu; i mało jest imion Szkockich, któreby miały większą w swym kraju sławę historyczną.