Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/075

Ta strona została skorygowana.

„Zrób krok do zgody, i żądaj przebaczeń,
„Z losem mym swoich nie wiążąc przeznaczeń.“ —

XXXIII.

Dwakroć w krąg gmachu obchodził wódz gniewny.
Wiejący za nim pled czarny, powiewny,
Nad czapką czarne chwiejące się pióra,
I pod ich cieniem twarz groźna, ponura;
Gniew po nad brwiami, i w oku blask pychy,
W ustach śmiech wzgardy, i razem jęk cichy,
Wszystko to, w świetle czerwoném ogniska,
Raziło widmem nocnego zjawiska.
Rzekłbyś, widomie zły Gieniusz nocy,
Niepewny jeszcze swych celów i mocy,
Próbując siły swych zaklęć i rymów,
Krąży przy ogniu nocleżnych pielgrzymów. —
Lecz, niewzajemna miłości! twe strzały
Głębszy, niż duma, ból sercu zadały!
Wódz dłużéj ukryć nie mogąc go w sobie,
Porwał Duglasa dłoń w ręce swe obie,
I z ócz, przed chwilą iskrzących tak gniewnie,
Dwa łez strumienie puściły się rzewnie.
Wybuch gwałtownéj, tłumionéj boleści,
Znać, że się w piersiach wzburzonych nie mieści,
Nie śmiąc się jednak ulżyć narzekaniem,
Wewnętrzném tylko ozywał się łkaniem,
A każde łkanie, śród wszystkich milczenia,
Szło dzikiém echem wzdłuż ścian i sklepienia.
Litość niewieścia w Helenie przemogła.
Widząc łzy wodza, swych wstrzymać nie mogła;