Cały klan, jak mąż jeden, rzucał dom spokojny,
Śpiesząc gdzie wbity sztandar śród pola się jeżył;
A wszystkie kobzy w górach grały pochód zbrojny,
A krzyż ognisty krążył, jak meteor wojny[1].
Wschód letniéj zorzy, w jeziorze odbity,
Purpurą wodne powłóczył błękity:
Poranny wietrzyk, w niepewnych powiewach,
To tchnąc po kwiatach, to szemrząc po drzewach,
Wstrząsał nie marszcząc wód gładkie oblicze,
Jak lekki uśmiech jagody dziewicze.
Na tle jeziora góry malowane,
Ni zbyt spokojne, ani zbyt miotane.
Chwieją się tylko we zwierciadłach wody,
Jak obraz szczęścia w wyobraźni młodéj.
Z wiatrem ku niebu tchnąc lilija wodna,
Kielich swéj woni wstrząsa aż do dna.
Po skał urwiskach, przez mgły rzedniejące,
Błyszczą się słońcem wód spady szumiące;
Zbudzona łani na paszę, na łąki,
Skaczące przy niéj prowadzi jelonki;
Tysiąc skowronków, wirując w mgle rannéj.
Brzmią harmonijnie jak hymn nieustanny;
Szczebioty gilów i głośny świst szpaków,
Wtórują chórem ze trzciny i krzaków;
A gdzieś turkawka, w posępnéj czułości,
Grucha pieśń zgody, pokoju, miłości.
- ↑ Gdy wódz górali chciał zwołać klan swój w razie niebezpieczeństwa, zabijał kozła, i zrobiwszy krzyż z cisowego zazwyczaj drzewa, opalał końce jego w ogniu, i gasił je potém we krwi zabitego zwierza. Krzyż taki zwał się „Krzyżem ognistym,“ albo też „Krzyżem hańby“ (Crean Tarigh); albowiem nieposłuszeństwo wezwaniu, które ten krzyż oznaczał, ściągało największą hańbę. Powierzano go wiernemu i szybkiemu w biegu gońcowi, który biegł z nim bez wytchnienia do najbliższéj wioski, i oddawał go drugiemu, wymieniwszy tylko miejsce zebrania. Tym sposobem znak ten ogłaszający wojnę, obiegał okolice z niepojętą szybkością. — Na widok ognistego krzyża, każdy mieszkaniec klanu, zdolny do noszenia broni, od szesnastu do sześćdziesię-ciu lat wieku, obowiązany był stawić się zbrojne na wskazane miejsce zebrania. Niestający, ulegał karze żelaza i ognia, którą figurycznie wyrażał krzyż, opalony ogniem, i zbroczony we krwi.