„Między tym dworzan i wojsk natłokiem,
Z pod piór Murraja hełm złoty błyskał;
Koń jego ledwo stąpić mógł krokiem,
Tak wkoło niego lud się naciskał.
„On skinął czołem, i wzrok ponury,
Z pod brwi nawisłych, wodził po tłumie;
I swą buławę podniósł do góry,
Jakby wskazywał, że dzierżyć umie.
„Lecz było w twarzy zwątpienie ducha,
Próżno chciał udać uśmiech wesela;
Zły duch snąć jemu szeptał do ucha:
„Skrzywdziłeś, bój się zemsty Bottwella!“ —
„Zagrzmiał mój muszkiet — krzyknęła zgraja.
Wspiął się do góry rumak książęcy:
Chyli się na bok pióro Murraja —
Runął o ziemię, by nie wstać więcéj.
„Jak kochankowi, gdy wzajemności
Słowo z ust lubéj posłyszy przecię;
Jak myśliwemu, szarpiąc wnętrzności
Wilka, co niegdyś pożarł mu dziecię:
„Tak, i sto razy miléj mi było,
Widzieć, jak zdrajca w prochu się tarzał;
Słyszeć, gdy życie z krwią uchodziło,
Jak próżno nędznik jęki powtarzał.