„A wtém rycerz przystąpił ku niemu,
„Sam mu konia za cugle prowadzi,
„Zmusza na nim nieść pomoc choremu,
„Trzyma strzemię, na siodło go sadzi,
„I sam pieszo zapuszcza się daléj. —
„Kapłan przebył bezpiecznie nurt fali,
„Błogosławiąc rycerza po drodze.
„I nazajutrz, o wschodzie jutrzenki,
„Do bram zamku, z winnemi podzięki,
„Odwiódł konia, trzymając za wodze.
„Ale rycerz powitał go słowy:
— „„Strzeż mię Boże! bym kiedy dla siebie
„„Użył konia na boje lub łowy,
„„Co niósł Zbawcę i Pana na Niebie.
„„Gdy być twoją własnością nie może.
„„Niech zostanie przy waszym klasztorze,
„„Na pobożne zakonu posługi.
„„Bogu memu w ofierze go składam,
„„Bo od Niego, co tylko posiadam,
„„Dzierżę z łaski — nie z własnéj zasługi.““ —
— „Niechże Pan, który widzi w skrytości,
„Dar twój tobie odpłaci w swéj porze!
„Niech cię wsławi i tu, i w wieczności,
„Jakeś ty mu hołd oddał w pokorze.
„Tyś Graf możny w szwajcarskiéj krainie,
„Dom twój z cnót i z hojności w niéj słynie,
„Sześć cór kwitnie w nim pięknych i skromnych.
Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/458
Ta strona została uwierzytelniona.