Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/460

Ta strona została uwierzytelniona.






ŚWIETLANA.
BALLADA
Z ŻUKOWSKIEGO.

Raz ciekawe przyszłéj doli,
Różnemi kabały,
Dziewice wilją Trzech Króli[1],
Przyszłość zgadywały.
To policzoném ziarenkiem
Gołąbki karmiły[2];
Biegły słuchać pod okienkiem[3],
Biały wosk topiły[4].
To w kielich wodą nalany,
Kładły pierścień pozłacany,
Każda z prawéj ręki[5]:
Nad nim dzierżąc obrus biały,
Wszystkie razem w takt śpiewały
Godowe piosenki. —


  1. Przesądy i zwyczaje, na których się treść niniejszéj ballady opiera, znajome powszechnie są i między naszém pospólstwem. Przeciąg czasu, między dniem pierwszym Bożego Narodzenia a świętém Trzech Królów zawarty, jest zwykle czasem, w którym młode wieśniaczki, przez rozmaite sposoby, pragną dociec, jak i kiedy za mąż pójść mają. — Między wielu innemi, dwa są celniejsze, które tu pokrótce przytoczymy.
    Osoba chcąca się dowiedzieć przyszłości, siada w samotnéj izbie o północy, pomiędzy dwoma, lub choćby przed jedném zwierciadłem, w które się bezprzestannie wpatrywać powinna: a czyja się w niém postać, jakoby przechodzącéj przez izbę osoby, patrzącemu okaże, z tym go prędzéj czy późniéj niezawodne czeka małżeństwo.
    Drugi sposób jest taki. — Wróżący powinien własną ręką nałożyć ogień, przyprawić i gotować przy nim wieczerzę, z trzech potraw, i samych tylko jarzyn składać się mającą. Poczém sam na dwie osoby nakrywszy do stołu, wychodzi na środek i woła: „Ty, co mi jesteś przeznaczony, lub przeznaczona, w małżeństwo, w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. proszę ciebie na wieczerzę, Amen.“ — Postać osoby przeznaczonéj, jakkolwiekby natenczas dalekiéj, nieznanéj lub jeszcze nieurodzonéj, ukaże się przy stole, i obszedłszy go dokoła po trzykroć, znika. — Wzywający niech się strzeże, aby na-krywając do stołu, nie kładł noża ani widelca, gdyż te w ręku widziadła mogłyby stać się narzędziom zemsty i śmierci. Pomimo śmieszności tych przesądów, gmin, przynajmniéj na Rusi i w Litwie, niezachwianą do nich przykłada wiarę.
  2. Każda z młodych wieśniaczek, odliczywszy pewną ilość ziaren z jakiegobądź zboża, a szczególniéj pszenicy, sypie je na podłogę, w jedną zmiecione kupkę. Kupki te formują koło, w środku którego sadzą koguta, lub innego jakiego domowego ptaka, niekarmionego całą dobę i z zawiązanemi oczyma. Po zdjęciu zasłony, ptak z skwapliwością zaczyna jeść ziarna; gdy się nasyci, liczą pozostałe. Dziewczyna, któréj ziaren najmniéj się zostanie, najpierwéj ma pójść za mąż, i tak koleją.
  3. Z któréj strony wiatr szumi najbardziéj, z téj niezawodnie do podsłuchującéj przyjadą swaty.
  4. Wosk lub cynę, po roztopieniu, wlewają do zimnéj wody, z form, jakie w niéj przybierze, rokując przyszłość dla téj, która je topiła na ogniu.
  5. Po wrzuceniu pierścionków, śpiewają nad niémi rozmaite piosnki, po każdéj strofie wyciągając jeden. Strofa poprzedzająca, staje się przepowiednią dla téj, czyj pierścionek wyjęto.