Ta strona została uwierzytelniona.
Obces w oczy — dziub go w ciemię!…
Aż i Sułtan, hrym o ziemię.
A ta znowu w śmiech nie w smutek. —
„Py-li, py-li!“ — i kogutek
Jakby swojski leci do niéj.
Zwinął skrzydła, siadł na dłoni.
A ona wtém — jak siedziała,
Smyk w górę! — i poleciała.
A w stolicy żal i trwoga.
Sułtana i Astrologa
Pochowano obok siebie.
Był pogrzeb, a po pogrzebie
Stypa. — I ja na niéj byłem,
I płakałem, i miód piłem. —
A miód jak baśń: pijesz — miło;
Skończysz — jakby nic nie było.
KONIEC TOMU II.