mijają się... Przez ironię losu, tej samej nocy w której w Halskim dojrzał zamiar poproszenia o rękę Reny jako tej „czystej, nieskalanej“, — ona, przejęta jego teoryami i pchnięta poniekąd przezeń na tę drogę, zostaje przelotną kochanką młodego żółtodzióba, Kaswina. Halski cofa się, uprowadzając w dodatku chłopczyka; a Renie, opuszczonej przez obu adoratorów, nie pozostaje — wedle ironicznego określenia kuzynki — nic, jak tylko „przenieść się do innego miasta, aby tam dalej udawać — kobietę bez skazy“.
Ten epizod z Kaswinem jest najlepszy w całej sztuce. W którymż salonie światowej „lali“ — jak Kaswin nazywa pieszczotliwie Renę — niema tego dwudziestoletniego chłopca, kochającego z ową czujnością fizyczną z jaką się kocha w tym wieku, i zbierającego owoc reakcyj nerwowych kobiety, która kocha innego i która, przez ambicye, walczy zwycięzko ze swą miłością? W czem siła takiego cherubinka? w tem właśnie, że jest „bez konsekwencyi“, a głównie w tem, że jest zawsze pod ręką; być zawsze pod ręką, to podobno w tych rzeczach olbrzymi atut.
I jest tutaj, między Reną a Kaswinem, znakomita scena, wybiegająca poza ramy tej dość błahej komedyi i ocierająca się o dramat. Po „upadku“, Rena patrzy na Kaswina z nienawiścią i wstrętem — zwłaszcza odkąd wie, iż ten epizod grozi jej utratą Halskiego —; tymczasem chłopiec, upojony posiadaniem, szaleje z miłości. Odtrącony brutalnie przez nią, podnosi rewolwer do, ust, i czujemy że to na seryo: wówczas, Rena, gestem pokazując mu drzwi, krzyczy owym twardym, prawdziwym głosem kobiety, którego, kto go raz
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/132
Ta strona została skorygowana.