Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/136

Ta strona została skorygowana.
Teatr miejski im. Słowackiego: Dziady, sceny dramatyczne w 6 obrazach Adama Mickiewicza.

Dziady poznajemy po raz pierwszy, niestety, w szkole, to jest w owej atmosferze nudy, przymusu i bakałarskiego komentarza, w której sam bóg poezyi, gdyby zstąpił na ziemię, zmieniłby się w kawał marynowanej tektury. (Mówię, oczywiście, jedynie o szkole z moich czasów; przypuszczam że obecnie jest zupełnie inaczej). Później, poemat ten staje się dla nas jednym z wersetów wspaniałej mszy żałobnej, jaką kazaliśmy poezyi naszej odprawiać na grobie narodowych nadziei. To była rola, przeciw której Wyspiański targnął się zuchwale ustami Konrada w Wyzwoleniu. Mam uczucie, iż, z narodzinami wolnej Polski, wielka poezya nasza wchodzi w nową fazę; nie stanie się nam dalszą; przeciwnie, raczej bliższą! — ale inaczej: z zasunięciem się na drugi plan czynników dydaktyczno-narodowych, tem bardziej dotykalne staną się jej wartości ludzkie i artystyczne.
Wówczas, patrząc wzrokiem niezamglonym łzami, ujrzymy tem wyraźniej, iż Dziady Adama Mickiewicza są jednym z najśmielszych czynów poetyckich w literaturze świata. (Jest w tem pewna ironia losu, że świat nigdy się o tem nie dowie!). Nigdy chyba poeta swobodniejszą nogą nie stąpał po krainie rzeczywistości i fantazyi; nie brał śmielszą ręką, tuż obok siebie, najbliższych, realnych zdarzeń, aby je rozpinać w tak olbrzymie perspektywy. Jeżeli mamy zaliczyć Dziady do zakresu „romantyzmu”, to z pewnością nie w pojęciu jakiejś maniery czy szkoły literackiej, ale w zna-