Stanowczo, Kraków staje się wielkiem miastem. Jak słychać, już zawiązało się konsorcyum z kapitałem 15 milionów, celem budowy gmachu opery na 2500 miejsc; na razie, codziennie grają cztery teatry... Wczoraj, naprzykład, mieliśmy dwie premiery: jedną w Bagateli po południu, drugą wieczorem w teatrze miejskim. Włożywszy tedy do kieszeni pajdę chleba z serem, wyruszyłem przed czwartą z domu, aby dotrwać na posterunku do dziesiątej. Zaczynam, po starszeństwie, od teatru miejskiego.
Sztuka Testoniego wprowadza nas w atmosferę co się zowie europejską; ba nawet więcej, bo z przymieszką Ameryki. Komuż nie zdarzyło się nieraz rozmarzyć przelotnie na widok wysiadających z olbrzymiego samochodu takich cudzoziemskich smukłych pań, w długich szeleszczących płaszczach, z główkami zakutanemi w gęste, jedwabne woale? Któż nie przystawał na chwilę, aby się zaciągnąć troszkę zmięszanym drażniąco zapachem najlepszych perfum, karbitu i benzyny? (Czuję że wpadam w trans, jak sama haef z „Kuryerka ilustrowanego“, ale cóż? wszyscy mamy serce!) Takim właśnie samochodem, w takim płaszczu i woalu, zjechała do małego włoskiego miasteczka egzotyczna księżna-ambasadorowa Graziella de Santaro; zjechała, narobiła — nawpół mimowoli — trochę zamętu, naprawiła jak umiała, i, tuf tuf, znów zagrała trąbka, i księżna, na gumowych skrzydłach — jakby powiedział futurysta — odleciała w dalekie kraje, zostawiając małe
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/143
Ta strona została skorygowana.
Teatr miejski im. Słowackiego: Powodzenie, komedya w 3 aktach Alfreda Testoniego.