Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/156

Ta strona została skorygowana.

właściwy punkt widzenia, jeżeli powiem, że jestto poprostu czysto kobiece mizdrzenie się przed bistrem w najróżniejszych pozach, uśmiechach, spojrzeniach. Tylko że to, co a panny Stefci odbywa się na tle oranżeryi ordynackiej, tutaj autorka uważała za właściwe ująć w ramę najboleśniejszych przeżyć naszych z lat ostatnich.
Lata ubiegłej wojny, zwłaszcza w pierwszym jej okresie, należą do ponurych epizodów martyrologii polskiej. Bezsilne patrzenie potrójnych niewolników na orgie święcone po obu stronach przez wrogów i „swoich“; naturalne pragnienie czynu u najszlachetniejszych a niemożność znalezienia dlań jasnej wytycznej drogi; konieczność bratobójczej walki i poniżających kompromisów w każdym z dwu obozów; jątrzące i po dziś dzień żywe jeszcze rozdwojenia i nienawiści; wszystko to czyni z tego okresu przedmiot, od którego oko się odwraca i o którymby się najchętniej zapomniało. Zwłaszcza że rozpamiętywać niema powodu. Niema żadnych wskazań dydaktycznych, któreby kazały rozdrapywać te rany; raczej przeciwnie, Nie wiem, czy jest pióro, które dziś, na świeżo, mogłoby dotknąć tych spraw, aby nie wywołać syknięcia bólu lub skrzywienia niesmaku. Podczas sztuki p. Wójcickiej trzeba syczeć i krzywić się od początku do końca. Co do mnie, wyznaję, czyniłem więcej: gwizdałem i wyłem zupełnie otwarcie (aż jakiś pan siedzący przedemną zauważył ze zgorszeniem: „Oto skutki zdziczenia wojennego“), ale słaby mój głos tonął w szumie zdawkowych oklasków, jakimi a nas, przy wydatnej pomocy klaki, obdziela się wszystko mniejwięcej porówni,