chce uciekać, porzucić naukę i zagrzebać się na wsi, staje się przedmiotem wylewów wdzięczności profesora.
Humoreska p. Brunona Winawera robi sympatyczne wrażenie. Skreślona — czuć to — w wesołości ducha, bez żadnego wysiłku, bez pretensyj, zdołała w dość banalny motyw farsowy (wesoła dziewczynka spadająca nie w porę na głowę i powodująca szereg zawikłań) tchnąć wiele świeżego życia, obserwacyi, a nawet sentymentu. Łatwość ta, żywe poczucie sceny, oraz zdolność stawiania ról, pozwalają przypuszczać, iż repertuar polski, tak ubogi w zakresie lekkiej komedyi, może oczekiwać po p. Winawerze niejednego jeszcze utworu.
Roztwór prof. Pytla grany był doskonałe. Ten sam pogodny, niefrasobliwy humor który przenika sztukę, udzielił się i artystom, a za ich pośrednictwem towarzyszył przez cały wieczór publiczności. Reżyser sztuki p. Czarnowski (matematyk Perlmutter), dał małe cacko charakterystyki i powściągliwego dowcipu. Rewelacyą był p. Trzywdar w roli prof. Pytla. Znaliśmy go oddawna jako sumiennego i pewnego aktora, zawsze jednak chowany był poniekąd w cieniu: wczoraj, okazało się iż jestto pierwszej wody artysta; dał typ wybiegający daleko poza ramy pustej humoreski, soczysty, ciepły i wręcz imitujący wdziękiem. Miłym Gordonem był p. Noskowski: w obecnej epoce „głodu alkoholicznego“, prawdziwą satysfakcyą było oglądać w 1 akcie człowieka tak rozkosznie „wstawionego“. P. Bruczowa zagrała Lolę Zambezi z zacięciem; zwrócić muszę jedynie uwagę na głos artystki, zbyt wyłącznie operujący w wysokich rejestrach. Lekki repertuar popycha już
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/162
Ta strona została skorygowana.