Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/164

Ta strona została skorygowana.

skądinąd majstra sceny. Nudząc się solennie przez trzy akty (szczęściem nie długie), starałem się dojść, drogą rozumowania, w jaki sposób komedya ta mogła się kiedyś wydać autorom i słuchaczom zabawną. Oto wynik moich dumań.
Rozkwit mieszczaństwa francuskiego w połowie XIX w. wydał typ bardzo specyalny, bardzo charakterystyczny, i stanowiący ulubiony cel pocisków komedyi i powieści w pewnym okresie, mianowicie typ rentjera. Całe życie takiego rentjera, najczęściej drobnego kupca wycofanego z handlu, było zbudowane z drobiazgowości, oszczędności, ograniczenia horyzontu. Z chwilą gdy szczęśliwe zlikwidowanie interesu uwieńczy to pasmo szarych dni, kramarskie te przymioty, funkcyonując nadal w próżni, zmieniają się w wady, kwaszą się jak cienkie wino w ocet. Powstaje typ zgryźliwego, małostkowego starca-egoisty, zatruwającego swemi manjami życie otoczeniu, będącego ciężarem dla siebie i drugich.
Ale od czego błogosławiona medycyna! jednem z jej wielu szacownych zadań jest uszczęśliwiać, raz po razu, ludzkość jakiemś nowem słówkiem, dzięki któremu to co było wprzód przedmiotem wzgardy i wstydu, staje się rzeczą niemal — interesującą. Niedołęga cierpi dziś na chorobę woli; szubrawiec na moral insanity; jędza stała się sadystką. Są to tytuły, którymi każdy sam może się legitymować, nawet z odcieniem pewnego zadowolenia. Takiem nowo ukutem pojęciem stało się, w owym czasie — epoce ważnych zdobyczy neurologii — słowo nerwy, nerwowość. I nagle wszystkie uprzykrzone baby, wszyscy ci nieznośni nu-