aby, w alejach strzyżonych ogrodów, śliczne panie i dworni kawalerowie mogli wieść czułe i subtelne rozmowy o miłości...
Czy ten kraj, czy ten czas, istniał kiedy naprawdę? Tak wierzymy, gdyż znalazł się pisarz, który potrafił go wyczarować i narzucić nam tę wiarę. Pisarzem tym był Marivaux. Kto czytywał współczesne prawie komedyom Marivaux Pamiętniki Saint-Simona, ten wie, do jakiego stopnia uroczy ten miraż był fikcyą poety; jak serca łudzi, najbardziej, zdawałoby się, położeniem swojem wywyższonych ponad pospolite troski, przeżarte były trywialną gorączką złota (fe!), a przedewszystkiem nienasyconą, śmieszną próżnością, która miłość spychała na daleki plan i czyniła z niej najczęściej nie cel ale środek. Poezya zwyciężyła; mimo wszystko, nie brutalny obraz Saint-Simona, ale komedye Marivaux pozostały dla nas wcieleniem epoki; co więcej, stały się one ożywczem źródłem dla przyszłych, w twardszych warunkach życia wyrosłych pokoleń.
Jestto pisarz, o którym szeroka publiczność mogła spokojnie zapomnieć — zachowując w pamięci jedynie jego nazwisko i urobiony odeń termin marivaudage’u — gdyż dzieło jego wciąż żyje pod piórem coraz-to nowych generacyj literackich, odnawiając jedynie swą zewnętrzną szatę. Lelio stał się viveur'em z bulwarów paryskich; Kolombina, pokojówką Joasią; jedna Sylwia — mniejsza że jej na imię Ewelina! — została bez zmiany; bo Sylwia, to sama kobiecość, a ta zostaje niezmieniona przez ciąg wieków i czasów. I, dzięki temu przebraniu, ultra-nowoczesny widz teatralny, który odżegnałby się jak djabeł od święconej wody od
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/168
Ta strona została skorygowana.