wszelkiego „klasycyzmu“, może, pod firmą np. Romana Coolus’a, kosztować, w strawniejszej dla siebie postaci, coś z wdzięku autora Igraszek trafu i miłości. Z komedyj Marivaux wiedzie się, w najprostszej linii, ta atmosfera pobłażliwej dobroci która opromienia postać wczorajszej „cioci Luci“; jego niepodzielnym wynalazkiem jest owa miłość rodząca się nieznacznie w dwojgu młodych serc, które, zanim ją sobie uświadomią, błąkają się po ścieżkach kaprysu i melancholii, narażając się wręcz na zboczenie w bezdroża nienawiści. Nawet poczciwy plenipotent Birogue i prezydent sądu Brunin mogliby, z lekkimi retuszami, znaleźć się w którejś z Pułapek miłości. Podkreślam to dlatego, aby zwrócić uwagę, jak daleko sięga rodowód potocznej farsy francuskiej, a zarazem objaśnić, dlaczego u nas plon twórczości komedyowej jest tak nikły. Jestto roślina, która wymaga wiekowej nieprzerwanej hodowli.
„Twórczości!“ Oto słowo zagadki. U nas, produkcya teatralna musi być twórczą; każda zaś twórczość jest rzeczą rzadką, kiedy się zaś sili dać więcej niż może, wynik bywa dość smutny. Ekonomiczny zmysł francuski znalazł sposób, aby olbrzymie zapotrzebowanie produkcyi teatralnej opędzać minimalną dawką twórczości; stworzył recepty na zastępowanie jej pewną dozą zręczności i gustu. Krotochwila Coolus’a może służyć za przykład w tej mierze. Niema tam ani jednej postaci, ani jednej sytuacyi, któreby autor miał prawo opatentować; wszystko już gdzieś się widziało: motywy te, to niby talia kart, która, na nowo stasowana, raz po raz może bawić nowemi kombinacyami. Nie jest to ideał, zapewne; ale karty są uczciwe; autor
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/169
Ta strona została skorygowana.