Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/173

Ta strona została skorygowana.

baśni, jak np. Maeterlink). Rolę wzniosłych bohaterów, jaką dawniej pełnili króle i wodzowie, objął — tant bien que mal — artysta, uczony; zamożność stery lub artystyczna obojętność na sprawy materyalne zapewnia oderwanie od płaskości drobnych ziemskich interesów; jakaś willa nadmorska lub nieokreślone bliżej „wielkie miasto“ spełnia rolę neutralnych kulis klasycznego teatru. Ułatwiał to zadanie kosmopolityzm europejskiej cyganeryi w pewnej epoce, u autora Niny podkreślony jeszcze kosmopolityzmem rasowym. I oto mamy na nowo warunki, w których może się rozgrywać akcya niezmiernie prosta, gdzie jedynymi aktorami są dusze ludzkie, gra zaś idzie — jak w najlepszych „heroicznych“ czasach — o śmierć lub o życie.
A jednak, dużo, ogromnie dużo się zmieniło; nietyle przez to co przybyło, ile przez to co ubyło. Ubył olbrzymi podwójny balast: balast dostojeństwa, i balast „przystojności“ scenicznej. Napuszywsty, jednostojnie szlachetny wiersz zmienił się w giętka, potoczną prozę, której wolno — gdy taka chęć autora i gdy mu starczy tchu potemu — wybuchać, w krytycznych chwilach, lawą poezyi i liryzmu; nerwowy, rytmem krwi tętniący djalog, pełen szarpnięć, niedomówień, mimicznej gry, przemilczeń; — oto zdobycze nowoczesnego teatru. Zdobycze niezmiernie doniosłe! Nie łudźmy się, abyśmy więcej wiedzieli o sercu kobiecem niż Racine, codzienny bywalec dworu Ludwika XIV, kochanek dwóch najświetniejszych aktorek swego wieku, on, który, pod wpływem zagadkowej śmierci jednej z nich, zagrożony niemal straszliwym kryminalnym procesem, blizki był w murach klasztoru Kartuzów szukać spokoju