Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/180

Ta strona została skorygowana.

(a dzieje się to dość często), musi być na scenie prawdziwy z krwi i kości mężczyzna, oraz prawdziwa kobieta; inaczej, rzecz staje się dziwnie nieprzyzwoitą. Gdy chodzi o względy oszczędności, godzę się wreszcie aby grywano w dekoracyach jak za czasów Szekspira, kiedy-to na kawale tektury pisano „las“ albo „pałac“, ale nigdy teatr nie zniesie, aby — jak się to u nas zdarzało — pokazać kawał tektury i napisać na nim „mężczyzna“ albo „kobieta”. Na tem nie wolno oszczędzać, choćby samemu ekscelencyi Bilińskiemu.
Prof. Larsona grat świetnie p. Sosnowski, dając charakter pełny, sympatyczny, przeprowadzony z powściągliwą siłą. Okazuje się coraz bardziej, iż p. Wasilewski, trafnie użyty, jest bardzo pożytecznym nabytkiem; także p. Kacicka była tym razem zupełnie na miejscu. Reszta zespołu spełniła dobrze swe niewielkie zadanie.

Inscenizacya sztuki wypadła bardzo szczęśliwie; wogóle, miało się uczucie, że jakiś nowy przypływ energii powiał przez scenę. Oby na trwale! teatr jest ciągłym olbrzymim wydatkiem energii, krakowski zaś, z warunków swoich, bardziej niż którykolwiek inny.



Z teatru „Bagatela“: Tancerka, komedya w 3 aktach Melchiora Leugyela.

Straszny jest ten Kraków ze swoim wielkomiejskim młynem! Znów dwie premiery dzień po dniu, i to dwóch dobrych, interesujących sztuk. Doprawdy, mózg biednego recenzenta jest niby tabliczka, na której ktoś