ocierającą się o dramat. Jest to jeden z tych dramatów serca, które najbardziej mnie osmucają: pojedynek ludzi nie z sobą — między sobą zawsze jakoś mogą się pogodzić, albo skaleczyć do „pierwszej krwi“ — ale z życiem, nieubłaganem codziennem życiem. To iż, kiedy dwoje ludzi się kocha, jedno z dwojga wcześniej przestaje kochać, drugie zaś cierpi z tego powodu, to wiemy, rozumiemy i godzimy się z tem; ale co jest stokroć tragiczniejsze, to gdy dwoje ludzi, w pełni namiętności, rwąc się ku sobie wszystkiemi fibrami ciała i duszy, dwoje ludzi wolnych, swobodnych, rozchodzi się, mimo to, na zawsze, bo — Życie tak chce.
Świat jest wogóle dziwny. Uderzała mnie zawsze lekkomyślność, z jaką świat potępia kobietę która miała dużo kochanków, nie zastanawiając się ani przez chwilę nad tem, że jej życie jest jednem pasmem cierpień. Aby mieć następnego, trzeba zerwać z poprzednim, prawda? otóż, każde zerwanie — bez względu na to czy się w niem jest stroną czynną czy bierną — to ciężkie przejście duszy, to rana która nie goi się bez blizny. Wyobraźmy sobie np. człowieka, któryby dwadzieścia pięć razy w życiu przechodził operacyę wyrostka robaczkowego!
Taką właśnie bolesną operacyę pokazano nam na scenie „Bagateli“, a przebieg jej śledzimy z tem większem napięciem, iż autor wprowadza nas w bardzo odrębny, nowy i pociągający swoim migotliwymi blaskiem światek. Lola jest wielką tancerką; jedną z tych światowych gwiazd, koczujących między Petersburgiem, Nizzą a Argentyną, których życie spływa w sleepingach
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/182
Ta strona została skorygowana.