Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/185

Ta strona została skorygowana.

czkowego życia tancerki; szczęśliwe warunki zewnętrzne, giętka, szlachetnie zarysowana linia czyniły z niej w istocie ową wcieloną „kapłankę tańca“, rozmiłowaną w swej sztuce; kiedy zaś tancerka przedzierzgała się w kobietę, oddychała szczerością i prawdą. Ciekawy typ dał p. Fritsche w roli Bojdana. Ten człowiek, który „stworzył“ Lolę, który — jak mówi — uczynił ją i wciąż czyni tem czem jest, który patrzy pobłażliwie nawet na jej miłostki, gdyż „węzły jakie ją z nim łączą są wyższe i mocniejsze“, ten impresaryo i quasi-kochanek tancerki, wymawiający, w owem tinglowem otoczeniu, z namaszczeniem słowo sztuka, i zachowujący, w spodleniu swojem, coś nakształt godności, stał się, w interpretacyi p. Fritschego, interesującą figurą, w której dość trudno, w istocie, się rozeznać gdzie się kończy alfons a zaczyna poeta. Dwuznaczność zaś wszystkich uczuć, to zasadnicza cecha tego osobliwego światka, który niedarmo wszak dwuznacznym nazwano. Dużo ciepła i wdzięku miał p. Brzeski jako Laszlo. Reszta zespołu była bez zarzutu; dekoracye znów zieleniły się starodrzewiem, ptaszki śpiewały...

Uff! ładnie było, ale już wolę, że dziś, trzeciego wieczora, niema trzeciej premiery!