Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/200

Ta strona została skorygowana.

wściekła nienawiść do matki i zwyrodnienie niewolą. To grecka Elektra? Nie, to raczej Barbara Ubryk, któraby, po dziesięciu latach kaźni, miała sposobność rozmówić się z mateczką przełożoną.
Zato Sędziowie Wyspiańskiego! Cóż to za cud, co za arcydzieło! W jaki sposób, w tej karczemce, w przeciągu godziny, poza dramatem kilku serc ludzkich, rozsnuwa się przed naszemi oczyma wiekowy konflikt dwóch ras, dwóch narodów, i dwadzieścia lat chłopskiej doli, i wszystko co dusza żydowska może mieścić najbardziej poetycznego i oderwanego od ziemi, i wszystko co może z niej zionąc najbardziej nieludzkiego i skażonego, — to jest prawie nie do pojęcia. I, ponad tem morzem krzywd i nienawiści, dwa symbole pojednania: piosnka urlopnika zaplatająca się z melodyą skrzypek Joasowych, i ten śmiertelny całun okrywający dwie niewinne ofiary... Czystość i piękno zakończenia, kiedy stary Samuel kaja się przy zwłokach syna, a zaś ksiądz, poprzedzony przez chłopca z dzwonkiem, wchodzi do tej żydowskiej karczmy aby gotować na śmierć Jewdochę, nie da się wręcz z niczem porównać.
Kreacya p. Wysockiej w Sędziach zbyt dobrze stoi w pamięci każdemu z Krakowian, abym się potrzebował o niej rozpisywać. Wszystko co można, z genialnie zwięzłych skrótów Wyspiańskiego, wydobyć tragicznej prostoty i siły wyrazu, wszystko to było w tej roli. I wogóle całe przedstawienie Sędziów było jednem z najlepszych jakie widzieliśmy w ostatnich czasach. Duch poezyi powiał przez scenę i pochwycił wszystkich grających za włosy. P. Jednowski jako Samuel,