Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/201

Ta strona została skorygowana.

p. Kacicka jako Joas, Świetny Natan p. Nowakowskiego, p. Guttner (Dziad), p. Miarczyński (Urlopnik), wreszcie Jukli p. Orwida, — wszyscy zasługują na gorące słowa pochwały.
O ile podczas Sędziów wystarczało poddać się potężnemu i jednolitemu wrażeniu, o tyle mniej łatwo mi przychodzi zanalizować uczucia jakich doznawałem w czasie Elektry Hofmansthala. To, aby artystka grająca tę Elektrę, mogła w istocie — w myśl ostatnich kanonów’ sztuki aktorskiej — „przeżyć“ w sobie ową potworną rolę, to sobie niebardzo umiem wyobrazić. Może natomiast, jak to uczyniła p. Wysocka, oddać na jej usługi całą wirtuozyę środków aktorskich: pod tym względem, pole do popisu jest niezmiernie szerokie. Podziwiałem jej technikę, wzbogaconą snadź jeszcze ostatnimi latami wydatnej pracy nad sobą, ale, wyznaje szczerze — tem szczerzej iż przyczyn tego dopatruję się w samej sztuce Hofmansthala — pozostałem zimny jak lód. Co więcej, im świetniej, im błyskotliwiej grała p. Wysocka, tem bardziej odpychającą stawała mi się rola samej Elektry; pierwsze zaś jej zjawienie się na scenie (zwierzęcy skok połączony z niesamowitem wyciem, niewątpliwie arcydzieło techniki scenicznej) zaciążyło, przykrem wrażeniem swojem, nad całym utworem. Cieszę się serdecznie na dalsze występy p. Wysockiej, które otworzą przed nami tak rzadko teatrowi naszemu dostępną sferę prawdziwej poezyi; w Elektrze widzę jedynie, pod płaszczykiem tejże poezyi, wykwit owej w wysokim stopniu realistycznej sztuki, którą „teatr przyszłości“ — jak to słyszeliśmy niedawno na konferencyi p. Wyso-