autora zahaftowała p. Wysocka mnóstwem pomysłowych i wybornie cieniowanych szczegółów. Trafia mi do przekonania, że p. Wysocka wzięła tę rolę „na młodo“. Utarł się zwyczaj, że „ciotkę“ w komedyi robi się zawsze zgrzybiałą; tymczasem taka ciocia może być jeszcze bardzo warta grzechu. Na wysokim poziomie gry aktorskiej stanęła również p. Pancewiczowa. Zagrała Cecylię z wrodzonem poczuciem stylu, ujmującym wdziękiem, ciepłem i finezyą. Każda nowa rola p. Pancewiczowej rozszerza pojęcia nasze o skali tego bujnego, a niedość, jak dotąd, wyzyskanego talentu. Obie panie, w stylowych swych kostyumach, wyglądały jakby żywcem zstąpiły ze starych portretów. Doskonalą para męzka — major p. Jednowskiego oraz p. Nowacki jako „kunktator“ Adolf — dopełniała tego kwartetu, który dał wrażenie czegoś bardzo skończonego.
Scena urządzona była ze smakiem; dekoracya jedynie niepokoiła oko swym zagadkowym wyglądem. Okazało się, iż była to ta sama „secesya“, która zdobiła salon króla Heroda w Betleem polskiem. Ciężkie czasy, to każdy rozumie, ale pocóż w takim razie te bluff’y w „komunikatach”, które oznajmiły nową dekoracyę „skopiowaną z jednego z pałaców warszawskich”? Jużto wogóle stylowi komunikatów teatralnych należałoby poświęcić osobny rozdział!
Nie tak dociągniętem jak Panna mężatka, ale dobrem naogół było wystawienie komedyjki Fredry. Szczerze rozbawiony nastrój publiczności na sobotniem przedstawieniu dowodzi, iż, w naszym staroświeckim lamusie, znalazłoby się może niejedno jeszcze, coby można z powodzeniem odświeżyć.
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/213
Ta strona została skorygowana.