Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/217

Ta strona została skorygowana.

z niebezpieczeństwem: uczuła się kobietą, serce zadrgało w niej mętnem poczuciem przeznaczeń macierzyństwa, odgadła w mężczyźnie swego naturalnego pana i władcę. Wszystkie inne pary doszły jeszcze wcześniej do porozumienia; Eros, wygnany na chwilę, jak w pamiętnej sztuce p. Konczyńskiego, zwycięża na całej linii.

Oto zarys komedyjki, która nie rości sobie zapewne pretensyi do odkryć psychologicznych, ale której akcya, pełna kaprysów i niespodzianek, szczęśliwie wypełnia cztery akty. Dużo pola zostawił autor aktorom, zwłaszcza w dwóch głównych postaciach. P. Łącka finezyą i wdziękiem umiała zjednać bohaterce sympatyę widzów; była więcej Polką niż Amerykanką, toteż tem łatwiej przyszło jej się z nami porozumieć. P. Czapelski, w roli pogromcy straszliwej miss Hobbs, miał sposobność do ujawnienia korzystnych warunków oraz I młodzieńczej werwy; grał miło i inteligentnie, zdoławszy stonować pewną twardość, którą mu czasem zarzucano. Wraz z tą parą, p. Dąbrowska, Czajkowska, oraz pp. Czyński i Orzechowski tworzyli dobrze zgrany zespół, poza którym czuć było niewidzialną ale pewną rękę reżysera p. Wysockiego.



Teatr miejski im. Słowackiego: Rosmersholm, sztuka w 4 aktach Henryka Ibsena.

Szedłem do teatru nastrojony raczej sceptycznie, a wyszedłem wzruszony, roztrzęsiony, dygocący. O, jakaż to piękna sztuka! Rosmersholm widziałem lat temu