Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.

dzona z równowagi butą milionera, wybucha: dowiadujemy się, że tym pierwszym, za którym poszła w świat, był właśnie on sam, Radwan. Egzaltowany chłopak, przejęty krzywdą ukochanej, tembardziej stanowczo ofiarowuje jej swą rękę; miłością swą zapłaci jej za winę opiekuna. Ale czy się nie cofnie, czy, ostatecznie, Radwan nie zwycięży? — niewiadomo, nawet po zapadnięciu kurtyny. Narazie, patryarcha rodu Orczyńskich, świadomy savoir vivre’u, wali z pistoletu w łeb Radwanowi, ale chybia: może stary wyga niebardzo i chciał trafić? To „pudło“ jest psychologicznie najlepszym pomysłem w sztuce.
Sztuka, napisana z rozmachem i wybitnym nerwem scenicznym, posiada pewien znamienny rys. To iż, w środowisku jakie nam autor przedstawia, wiele z osób działających zajmuje dość mętne stanowisko etyczne odnośnie do swoich postępków, to zupełnie naturalne; gorzej iż stanowisko samego autora w tej mierze wydaje się nam chwilami mocno niejasne. Odnosi się to zwłaszcza do roli Radwana. W Półświatku Dumasa-syna, Olivier de Jalin dokłada wszystkich starań, aby, w imię przyjaźni, ocalić naiwnego Rajmunda od małżeństwa z Zuzanną d’Ange, która zdołała oczarować chłopca i ukryć przed nim swą przeszłość. Otóż, Olivier był sam, swego czasu, kochankiem Zuzanny, i to wystarcza aby uczynić jego akcyę wybitnie niesympatyczną. Cóż dopiero Radwan, który, sam dobrze szpakowaty, był pierwszym kochankiem, uwodzicielem młodziutkiej dziewczyny! I oto ten żelazny „właściciel kuźnic“, przez trzy akty, dzięki swym pieniądzom, rządzi się impertynencko w obcym domu, prawi kazania,