Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/257

Ta strona została skorygowana.

miłe typy mniej lub więcej niewinnej ekscentryczności panieńskiej, nieobliczalnej w swych wyskokach, błyskawicznej w dążeniu do celu.
I tak wszystko po kolei. Aby zrozumieć rolę, jaką grają we wczorajszej sztuce owe „tartynki“, któremi młodzieńcy wciąż zajadają się w chwilach wolnych od gruchania (niema, zdaje się, sztuki ani powieści angielskiej bez jedzenia), musiałem sięgnąć pamięcią aż do odwiecznej lektury. Jest powieść angielska dla dzieci, p. t. Ernest Elton leniwy chłopiec; i nietylko leniwy, ale bardzo łakomy. Cóż robi u nas, w Polsce, łakomy chłopiec? ściąga z kredensu cukier, konfitury, kupuje sobie pierniki, etc. Otóż, młody dwunastoletni Anglik, nie; Ernest Elton (nie taki znów leniwy!), w towarzystwie rówieśnika, wstaje w nocy, zakrada się ze ślepą latarką do spiżarni, wycina scyzorykiem z wiszącego tam całego wieprza potężny zraz pieczeni, i, z doskonałą znajomością sztuki kulinarnej, smaży go sobie na ruszcie! Nie zapomniał nawet o musztardzie, której słoik ukrył poprzedniego dnia. Wer den Dichter will verstehen, muss in Dichters Lande gehen.
Oto, z grubsza, parę elementów komedyi angielskiej; u Wilde’a ciekawem jest to, iż, równocześnie, i pozostała ona angielską, i, z drugiej strony, stanowi jej zabawny i miły persyflaż, doprowadza ją ad absurdum. Bawimy się i sami, i bawimy się zwłaszcza, wyobrażając sobie, przez transpozycyę intelektualną, jak bardzo ten Brat marnotrawny musiał gorszyć, bawić i elektryzować uroczystą poprawność świetnego londyńskiego towarzystwa, którego Oskar Wilde stał się bożyszczem. Wyborna jest scena dwóch dziewczy-