Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/260

Ta strona została skorygowana.
Teatr miejski im. J Słowackiego: „Miłosierdzie“ (Charitas), misteryum w 3 obrazach z prologiem i epilogiem, Karola Huberta Rostworowskiego.

Gdybym miał upodobanie w gonitwie za jaskrawym paradoksem, powiedziałbym: „Miłosierdzie napisał średniowieczny mnich, któryby praktykował kilka lat jako reżyser u Reinharda“. Że ów mnich musiałby mieć przytem talent literacki i sceniczny autora Judasza, tego dodawać nie trzeba; trzebaby natomiast dodać wiele innych rzeczy (których nie potrafię może należycie wyrazić, ile że obracają się w dość obcej mi sferze pojęć), aby paradoks ów przestał być prostą arlekinadą, a stał się istotnem oświetleniem tego arcy-ciekawego utworu. Ciekawego właśnie przez to połączenie nawskróś nowożytnie wyszkolonego intelektu, nowoczesnej wiedzy teatralnej, z podłożem uczuciowem średniowiecznego chrześcijaństwa.
Albowiem to, iż najnowsze dzieło Rostworowskiego przybrało formę pasyjnego misteryum, nie wypływa z pewnością z planowej konstrukcyi literackiej, ani też nie jest chłodną igraszką „neochrystyanizmu“, jakich tyle zna literatura ostatnich dziesiątków lat. Jest ono zupełnie naturalną reakcyą duszy artysty w odniesieniu do bezpośrednich przeżyć chwili bieżącej.
Karol Rostworowski, człowiek głębokiej wiary, głębokiej dobroci, asceta ducha, żył, do ostatnich lat, w świecie własnej myśli twórczej, niby w klasztorze odciętym wysokim murem od zewnętrznego świata, od jego gwarów i swarów, od tego co nazywa się „gonitwą za szczęściem“. Wojna zastała go w chwili, gdy ob-