Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

wcisnąć w same nawet podstawy przyszłej nauki francuszczyzny w wolnej Polsce!
Pamiętam, jak, w czasie ostatniej groźnej ofenzywy Niemiec i marszu na Paryż, w jednym z najbardziej ponurych momentów wojny, zebrało się grono kilkunastu osób w gościnnym domu pp. Puszetów; celem zebrania, w którym uczestniczyły głośne nazwiska naszej nauki, było zainicyowanie Towarzystwa przyjaciół kultury francuskiej. Ale samego celu nie zdołano nawet poruszyć, albowiem, wśród ożywionej kilkugodzinnej dyskusyi, tok jej zeszedł wyłącznie na jedną sprawę: na potrzebę odniemczenia naszej umysłowości. Jeden z najwybitniejszych profesorów Wszechnicy krakowskiej przytaczał, na podstawie doświadczeń swoich z Rady szkolnej krajowej, przykłady, do jakiego stopnia pedagogia nasza zahypnotyzowana jest bezwiednie duchem niemieckim i poza niego, mówiąc trywialnie, nie wychyla nosa. Zaczem, każdy z obecnych dorzucił garść analogicznych przykładów ze swej dziedziny i wszyscy jednogłośnie uznali za jeden z najpilniejszych postulatów szeroko i planowo zakreśloną akcyę odniemczenia, za jeden zaś z najskuteczniejszych środków potemu — ułatwienie dostępu do kultury francuskiej. Zresztą, jak zwykle bywa, zebranie to nie pociągnęło za sobą następstw.
Na szczęście, niema już dziś mowy o różnicy „oryentacyj“ politycznych, niema tak samo różnic w oryentacyi serc i sympatyj polskich, sporo jednak czasu upłynie, zanim się wytworzy jednolita oryentacya polskiej umysłowości. To, co dziesiątki lat zachwaściły, tego nie wyplewi chwila choćby największego