Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/61

Ta strona została skorygowana.

Tak przyjemnie jest się zachwycać, a tak głupio, tak nieprzyjemnie „krytykować“! Albo i ten Szukiewicz (myślałem sobie): znam go od tak dawna, za nic nie chciałbym mu zrobić, broń Panie Boże, przykrości; co jemu strzeliło z tym Odysem? Odys. Czemu Odys? Czemu nie Arka Noego, albo Sodoma i Gomora? (Cóż za bajeczne problemy dla nowoczesnej reżyseryi!) Znów ten „wielki repertuar“ (wciąż tak zrzędziłem w duchu); znamy to: aktorzy bez gatek a na koturnach, ze sceny padają odświętne słowa jak: przecz, atoli, ninie, trup ściele się gęsto, słowem: toute la lyre.
Tak biłem się z myślami, nie przebierając w wyrażeniach, ile że byłem sam na sam ze swoim wnętrzem.
Pragnąc wystąpić w pełnym rynsztunku erudycyi „porównawczej“, odczytałem bardzo uważnie Powrót Odysa Wyspiańskiego, oraz bystrą książkę Antyk Wyspiańskiego prof. Sinki. Na szczęście, dowiedziałem się, z uczuciem ulgi, że Odys p. Szukiewicza nie stoi w żadnym ideowym, ani przyczynowym związku do Odysa Wyspiańskiego; że stanowi natomiast dramatyczne rozwinięcie kilkunastu wierszy zawartych w IX. ks. Odyssei, mianowicie epizodu na wyspie Lotofagów, ludzi żywiących się lotosem. Rzuciłem się na Odysseę i odczytawszy inkryminowany ustęp w przekładzie Siemieńskiego, oraz dosłownym francuskim, zanurzyłem się w głębokie dumania nad wykładem jego symboliki, kiedy zaczęły mi podzwaniać w uchu szydercze słowa mistrza Rabelego:
„Czy wy naprawdę sumiennie mniemacie, iż kie-