Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/62

Ta strona została skorygowana.

dykolwiek Homer, pisząc Iliadę i Odyseeę, miał na myśli owe alegorye, w jakie go ustroili Plutarch, Heraklides poncki, Eustatius, Phornatus i to co z nich ukradł Policyan? Jeżeli tak mniemacie, nie zbliżacie się ani rękami ani nogami do mego mniemania; ja bowiem sądzę, iż taksamo się nie śniło o nich Homerowi, co Owidyuszowi w Metamorfozach nie śniło się o tajemnicach Ewangelii, jak to niejaki brat Obżora, szczery liżypółmisek, wysilał się dowieść, skoro zdarzyło mu się spotkać tak głupich jak on sam, niby (powiada przysłowie) pokrywę godną garnka“.
W takim zamęcie ducha doczekałem się premiery.
Sztuka p. Szukiewicza jest istotnie wcale pomysłowym rozwinięciem motywu ledwie potrąconego przez Homera, i to rozwinięciem zupełnie samodzielnem. Oto szczupły, o wiele zbyt szczupły wątek akcyi:
Powracający z Troi Odys, wśród długich swoich wędrówek, przybywa na wyspę ludzi żywiących się kwiatem lotosu. Plemię to, które, dla autora, staje się symbolem najczystszego idealizmu, żyje w doskonałem szczęściu, znając jedynie szlachetne i harmonijne uczucia. Sielankę tę mąci brutalnie zgraja wygłodzonych żołdaków-tułaczy, spragnionych wina, mięsiwa, rozpusty i łupu. Pierwsze zetknięcie dwóch światów, znaczy się krwią i zbrodnią. Odys morduje bezmyślnie królewskiego syna, poczem, w nikczemny sposób uczyniwszy ofiarą swej zbrodni towarzysza broni, umie obłudnemi słowami pozyskać ufność szlachetnego króla. Stopniowo, brutalna stopa najeźdzcy coraz śmielej depce wolną ziemię; stada baranów, rzekomo przeznaczone przez nich na błagalne ofiary, padają pod nożem,