a wełna ładuje wysoko statki Odysa. Aby utuczyć swoje stada świń, a zarazem podać mieszkańców w tem cięższą zawisłość, ten herszt zgrai okupantów nie waha się spaść świniami świętych lotosów. Wreszcie gotując się opuścić wyspę, Odys rabuje jeszcze co się tylko da, podpala pałac i zabija króla ale król zjawia się jego oczom promienny, ze skrzydłami u ramion i w odmłodzonej postaci, nieśmiertelny i tryumfalny, albowiem on jest — Miłość. U boku jego, w tej apoteozie idealizmu, znajduje się córka Aglaja, oraz jeden z towarzyszy Odysa, Euryloch, który sprzeniewierzył się swoim, aby (w zaledwie zresztą muśniętym epizodzie) szczypać kwiatki lotosu z uduchowioną Aglają.
To mniejwięcej wszystko, z tem nadmienieniem, że, w drugiej części sztuki, coraz bardziej przechyla się ona, w efektach o dość wątpliwym guście, ku alegorycznym reminiscencyom z naszych niedawnych bólów „okupacyjnych“.
Idealizmowi p. Szukiewicza nie możnaby nic zarzucić, chyba to że jest konwencyonalny i brzmi cokolwiek fałszywie. A także rozdział ten, wykreślony pomiędzy idealistyczną a materyalistyczną koncepcyą świata, wydaje mi się prostolinijny. Nie żyjemy, niestety, na wyspie szczęśliwości, ale na opornie rodzącej ziemi, która wydaje lotosy ideału tylko o tyle, o ile ją obficie nawieźć krwią i gnojem. Mój Boże, idealistą był zapewne Bolesław Wstydliwy i św. Kinga, ale był też idealistą Napoleon, i kardynał Richelieu, i Danton, i wyznaję że ten drugi typ idealizmu silniej przemawia mi do serca. I tak jakoś historya kieruje, że grunt pod te idealne chramy, w których zawodzą idealne
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/63
Ta strona została skorygowana.