Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/65

Ta strona została skorygowana.

A kto miał sposobność w życiu codziennem obserwować osobniki z plemienia lotofagów, i widywał ile nieraz gnuśności, egoizmu, pasożytnictwa i kabotyństwa kryje się pod fałdami idealistycznego płaszcza, jak naiwne zwalanie trudu życia na barki pogardzanych „zjadaczy chleba“, ten z pewnym chłodem przyjmie wszelkie credo zbyt górnie i śpiewnie niosącego się „idealizmu“.
Jako widowisko sceniczne, sztuka p. Szukiewicza cierpi na swoim czysto alegorycznym charakterze: niema w niej ludzi. Raz niema dlatego, że są tylko przenośnie; drugi raz dlatego, że, i w tej przenośni, autor chciał widzieć w świecie jedynie anioły i bydlęta. Dlatego, niema i ról. Mimo wysiłku i sumiennego opracowania p. Jednowskiego, postać Odysa nie może nas zająć, ponieważ autor, uczyniwszy zeń płaskiego łajdaka bez czci i wiary, nie wyposażył go ani jednym, nie mówię już szlachetniejszym, ale ludzkim rysem. Takim mógł być Odys w brukowej prasie Lotofagów. Wdzięczniej wypadły postacie kobiece; zapewne dlatego iż w roli aniołów czują się one bardziej u siebie w domu. P. Zielińska ładnie mówiła płynny wiersz p. Szukiewicza, zaś p. Łuszczkiewicz-Gallowa świetnem zakończeniem drugiego aktu rzetelnie przyczyniła się do sukcesu scenicznego sztuki. Nastręcza się jedna uwaga. Nie wiem, czy się tak wczoraj złożyło, ale, gdyby sądzić z tego przedstawienia, personel żeński teatru naszego, pod względem dykcyi i umiejętności mówienia wiersza, nieskończenie przewyższa męską jego połowę. Ilekroć panie Zielińska i Gallowa były na scenie, każde słowo brzmiało czysto jak dzwone-