Oto treść symbolicznej komedyi Rittnera.
I był pisarz dramatyczny. Stary i dobry. Stary nie wiekiem, ale myślą, doświadczeniem, kunsztem swego rzemiosła. I był stary, gdyż był dzieckiem swojej epoki, ach, jak bardzo starej! epoki, która więcej żyła w mrokach bibliotecznych, niż na swobodzie hal i łąk; więcej poiła się atramentem, niżeli rosą polnych kwiatów; która, zanim cokolwiek zdąży odczuć, już wie jak to samo czuli inni, począwszy od Hindusów i Greków, aż do symbolistów i futurystów. I, przy pomocy swego wielkiego talentu, pisarz ów stworzył eliksir, dzięki któremu płodził dzieła; utwory żywe i młode. Ale temu pisarzowi to nie wystarczało: zapragnął sam być młodym; zapragnął wyjść z kręgu plotek i konszachtów swego dworu i iść hen, w uroczy i świeży świat baśni; chciał, aby serce jego zabiło naiwnym wzruszeniem, i aby tem samem młodem wzruszeniem zadrgało łono tej najmilszej, tej jedynej — poezyi!
Tym pisarzem jest Tadeusz Rittner, a Ogród młodości możnaby pojąć jako mimowolną satyrę na niego samego i na... komedyę jego Ogród młodości. A rezultat? On sam opisał go w swojej sztuce. Pisarz opuszcza te dziedziny w których władał silnem i sprawnem berłem; puszcza się w drogę ku ogrodom młodości, ale nadaremno; poezya, to ta prosta i naiwna dziewczyna z jego własnej sztuki, wobec której eliksir, choćby najsztuczniej spreparowany, zawodzi. — I powstało dzieło martwe. Papier na sypko i atrament mrożony, znacie to menu? Chłód i pustka wieją z tej symboliki.
Tak jest. Zanadto wysoko cenię talent i wiedzę
Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Flirt z Melpomeną.djvu/98
Ta strona została skorygowana.