Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

żony w objęciach innego mężczyzny? Czy na przykład patrząc na swoje dzieci nie gryzie się myślą, że być może są one owocem rozkoszy, której ona zaznała z innym, którą obdarowała innego?…
I nagle Justynowi ścisnęło się serce, nagle w mózgu zrodziło się straszne przypuszczenie: czy Monika nie zdradzi go dla dziecka?… Czy dla posiadania dziecka, którego tak pragnie, nawet kochając męża, nawet wbrew tej miłości, nie odda się innemu, by otrzymać to, czego kochany mężczyzna dać jej nie może?…
Pod wpływem tej obawy Justyn popadł na kilka dni w zupełne przygnębienie. Udając, że czyta, że zajęty jest pracą, wodził oczami za Moniką, usiłując przeniknąć jej duszę, jej myśli, jej zamiary. Doszło do tego, że ilekroć doń się zbliżała, by coś powiedzieć, kurczył się w sobie cały: był przygotowany na to, że oto stanie przed nim i zażąda, by powiedział jej prawdę, by przyznał się, że nie może mieć dzieci, a wówczas powie:
— Mam prawo, Justynie, mam prawo mieć dziecko, a skoro ty nie możesz być jego ojcem, nie wolno ci zabraniać mi macierzyństwa. Chcę być wobec ciebie uczciwa i dlatego wiedz, że wierności ci nie dochowam, a ty musisz się z tym pogodzić.
I krople potu występowały Justynowi na czoło. Bo jakież mógłby przeciwstawić jej argumenty, czym z nią walczyć, na jakie prawa się powoływać, jakimi zaklęciami błagać?… Czy nie powiedziałaby mu wówczas:
— Jesteś złym egoistą. Odbierasz mi to, co dałoby mi szczęście, odbierasz dlatego, iż sam mi tego szczęścia dać nie możesz, że samolubnie chcesz mnie pozbawić tego, co jest prawem każdej kobiety. Zostałam twoją żoną, ale jakże mnie zawiodłeś i jak ci sumienie pozwala, tobie, winowajcy, zamykać mi drogę do tego, co jest celem istnienia kobiety?!… Czy sądzisz, że mogę kochać cię, kochać cię takiego, jakim dziś jesteś, egoistę i człowieka nie mającego dla mnie litości?… Czy sądzisz, że moja miłość, że miłość jakiejkolwiek kobiety zniosłaby taką próbę?…
I Justyn kurczył się w sobie, serce zamierało mu prawie w bezruchu. Za każdym razem oczekiwał tego ciosu.