Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/287

Ta strona została uwierzytelniona.

je i moje. Boże, ile to szczęścia. Będę ojcem, ojcem mojego dziecka…
Przywarła doń i szepnęła:
— Twojego, twojego… Cała jestem twoja, tylko twoja i wszystko co żyć będzie ze mnie jest tylko twoje…
I tuląc się wzajemnie obsypywali się najczulszymi słowami, najgorętszymi przysięgami miłości, najgorętszymi pocałunkami.
Od tego dnia Justyn żył w nieustannym podnieceniu. Wprawdzie na szczęście Monika zrozumiała już i pogodziła się z tym, że Justyn chce wierzyć w swoje ojcostwo, wprawdzie unikała w jego obecności nawet takich zamyśleń, które by mogły w nim na nowo rozbudzić refleksje, wprawdzie stanęła między nimi nie wypowiedziana słowami ugoda, lecz Justyn miał do przezwyciężenia w sobie tysiące oporów, do przetłumaczenia mnóstwo odruchów, do umocnienia w sobie takich przekonań, które zapewniłyby mu spokój duchowy.
Codziennie, patrząc na Monikę w ciągu szeregu miesięcy, patrząc za zachodzące w niej zmiany, mówił do siebie:
— Będzie to moje dziecko, moje, bo go pragnąłem, bo dla posiadania go poniosłem świadomie największe ofiary z ambicji, z miłości, z osobistego szczęścia, z czci dla mojej żony… Moje, bo matką jego będzie moja i tylko moja kobieta, kobieta, która mnie ani na jedno mgnienie oka nie przestała kochać. Moje, bo chcę, by było moje, bo musi być moje, bo tylko to da mu szczęście i jemu i nam z jego matką.
Powtarzał to sobie, rozumiał to i czuł całą swoją jaźnią, a przecież czasami opadały go szalone myśli i wówczas zamykał się w swoim gabinecie i całymi godzinami przeżywał najboleśniejsze, najdotkliwsze wspomnienia, najgroźniejsze niepokoje, szarpiące obawy.
Zdawało mu się wówczas niepodobieństwem, by kiedykolwiek zdołał uwierzyć w swoje ojcostwo, by zdobył się na ojcowską miłość dla tego… bękarta!…
Cisnęły się wówczas do ust najdosadniejsze, najbardziej obelżywe wyrazy. Piętnował nimi i siebie, i Monikę, i Marka, i to małżeństwo, które miało być owocem całej tej nędznej zmowy, tak nędznej, że nikt z nich nie ośmielił się nazwać jej po