Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/308

Ta strona została uwierzytelniona.

szcza w wypadku, gdy ktoś umie przestać. To mądry lekarz ten Goczewski. Zna doskonale ten przedmiot. Utrzymuje, że alkoholizmem w znaczeniu naukowym nazywa się nałóg, wynikający z dyspozycji psychicznej, nie zaś z chwilowych depresyj. To zupełnie co innego. Prawie nigdy też nie szkodzi zdrowiu tego, co pije, ani nie objawia się dziedzicznie. Tak, ten Goczewski, to dobry fachowiec. Ucieszyłem się dla Marka z tych wiadomości.
Mówił szybko, jakby powtarzał wyuczone na pamięć zdania. Bał się, że Monika spojrzy nań i w jego oczach wyczyta nagą intencję tej przemowy. Ani przez moment nie wątpił, że wyczuła ją i zrozumiała od początku, lecz nie było to równoznaczne z konfrontacją spojrzeń. Wtedy bowiem kłamstwo stałoby się zbyt oczywiste.
Monika jednak nie podniosła oczu i powiedziała bez akcentu:
— To bardzo dobrze.
Widział jednak, że zlekka zaróżowiły się jej policzki i że oddycha szybciej.
Tej nocy Justyn długo zasnąć nie mógł.
— Boże — myślał. — Jak ciężką pracą jest kłamstwo, jakim nadludzkim trudem jest walka z prawdą, ile niebezpiecznych zasadzek zostawia każda próba przełamania losu, zbudowania wobec życia wbrew jego planom…
I Monika nie spała. Około północy poczuła w sobie silniejsze ruchy tej istoty, której miała dać życie.
— Może to już się spełni? — pomyślała i ogarnął ją dziwny nieznany dotychczas niepokój, niepokój na wskroś fizyczny, gdyż jednocześnie przepełniona była radością.
Lekki okrzyk Moniki obudził nocującą w jej pokoju pannę Agatę. Zerwała się i przybiegła do łóżka:
— Masz bóle, maleństwo moje? — pochyliła się nad Moniką.
Jej opalona, prawie czarna twarz o ostrych rysach zdawała się jaśnieć w uśmiechu czułej dobroci.
— Nie, cioteczko, nic mnie nie boli, tylko tak jakoś dziwnie…
Chropawa dłoń panny Agaty przesunęła się po wilgotnym czole Moniki: