Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/374

Ta strona została uwierzytelniona.

kał jej zresztą w sobie. Wiedział, że wytworzy się w nim sama, jako logiczna konsekwencja nowych doznań i nowych tragicznych odkryć.
Po przyjeździe do Zapola popadł w stan takiego rozdrażnienia, że widok ludzi wyprowadzał go z równowagi. Toteż zamknął się, nie chcąc mieć najmniejszej styczności nawet ze służbą.
Podczas długich godzin spędzanych na rozmyślaniach i na analizie tych rozmyślań nie raz i nie dziesięć dochodził do przekonania, że jedynym dlań wyjściem jest samobójstwo. Stracił przecież ostatni i jedyny łącznik uczuciowy z życiem, stracił ostatni cel! Żyć dalej oznaczało by to samo, co skazać się na bezduszną wegetację.
Rozumiał to doskonale. A jednak… Jednak umrzeć z własnej ręki… Było to tak przeciwne temu wszystkiemu czym był i on sam i wszyscy Domaszewicze, ci Domaszewicze, którzy za ujmę poczytywali sobie okazywanie przed ludźmi swoich uczuć, czy wzruszeń, ujawnianie swoich radości… czy dramatów. Czymże było by samobójstwo jeśli nie wyciągnięciem na rynek publiczny i oddanie na żer plotkom swojej tragedii. Nie. Do tego Marek nie był zdolny. I chociaż pragnął śmierci bardziej niż ktokolwiek życia mógłby pragnąć, odrzucił to wyjście.
Na trzeci dzień zjawił się do widma niż do człowieka podobniejszy, lecz już spokojny. Załatwił różne sprawy z oficjalistami, przyjął proboszcza, który po obiecany datek na kościół przyjechał. Normalnie zjadł obiad. Pił może tylko przy nim więcej niż zwykle.
Przed wieczorem służący Paweł widział go przez otwarte drzwi gabinetu: Marek wyjął z biurka wielką zalakowaną kopertę i nie otwierając jej rozdarł na pół, jeszcze raz na pół, a później już drobne strzępy papieru wrzucił do ognia na kominku.
Wolno, niespostrzeżenie, jednostajnie płynie czas na głuchej wsi poleskiej, jak wody powolnej rzeki, jak czarne chmury po niebie, jak życie tamtejszych ludzi. I zdaje się, że nic się tam nie zmienia, tylko strzechy z latami czernieją, tylko włosy siwieją, tylko pod gładką powierzchnią wód drzemią nieznane