mnie wrażenie, daruj, ale będę szczera, suki, tak suki!...
Oczy Niny zapełniły się łzami. Przez chwilę patrzyła na Kasię szeroko rozwartemi źrenicami, później ukryła głowę w ramionach i zaczęła płakać. Szloch unosił nierównym rytmem jej łopatki, skóra na karku zaróżowiła się.
Kasia, zaciskając piąstki, była jednak zbyt wzburzona, by mogła się pohamować.
— Może zaprzeczysz — wołała — może zaprzeczysz, że dziś od południa, odkąd przyszła depesza, zmienił ci się nastrój?! Może zaprzeczysz, że przebrałaś się dla Dyzmy?! Że teraz od godziny mizdrzysz się przed lustrem, żeby go o-cza-ro-wać!
— Boże, Boże — szlochała Nina.
— Brzydzę się tem, rozumiesz!
Nina zerwała się z krzesła. Jej wilgotne oczy rozpłomieniły się buntem:
— Więc tak, więc tak — wyszeptała dobitnie. — Prawda, masz rację, chcę go oczarować, chcę podobać się mu jak najbardziej... Jeżeli się tem brzydzisz, pomyśl, czy raczej ja nie powinnam się brzydzić tobą i sobą...
Kasia wzięła się za boki, wybuchnęła śmiechem:
— Też znalazłaś sobie objekt!
Sądziła, że zmiażdży Ninę swa ironją, lecz ta wyzywająco podniosła główkę:
— Tak, znalazłam!
— Ordynarny brutal — wyrzuciła z pasją Kasia — wulgarny typ „griaduszczewo chama“... Goryl!
— Właśnie, właśnie! I cóż z tego? — zarumieniona, podniecona w najwyższym stopniu, wołała Nina — brutal? Tak! To jest typ nowoczesnego mężczyzny! To jest silny człowiek! Zwycięzca! Zdobywca życia!!... Pocóż mi zawsze wmawiasz, że jestem stuprocentową kobietą? Uwierzyłam ci i teraz, kiedy spotykam na swej drodze stuprocentowego mężczyznę...
— Samca — syknęła Kasia.
Nina przygryzła wargi i zatrzymała oddech:
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.