Dzień, ku z trudem ukrywanemu niezadowoleniu Niny spędzili we trójkę. Kunicki żywo się interesował bankiem i terminem rozpoczęcia jego działalności. Mówił dużo o ogólnym kryzysie, skarżył się na nadmierne podatki, na ciężar świadczeń socjalnych, lecz już nie martwił się urodzajem, który wypadł w tym roku wręcz świetnie.
Po kolacji pojechali na spacer samochodem. Wieczór był wyjątkowo piękny, a droga wśród lasu, naświetlona srebrem księżyca miała jakiś tajemniczy urok. Nina rozmarzona wtuliła się w poduszki auta, nawet Nikodem odczuwał coś niezwykłego w tym pędzie. Tylko Kunicki nie przestawał mówić.
Po dziesiątej byli już w domu. Nina szybko pobiegła na górę, jej mąż odprowadził Dyzmę do jego pokoju, życząc przyjemnej nocy.
Nikodem zaczął się rozbierać.
Teraz dopiero mógł w spokoju zastanowić się nad tem, co przeczytał w pamiętniku Niny. Trudno mu było zdobyć się na wyraźną o tem opinję. Jedno nie ulegało wątpliwości: — zakochała się w nim na umor i miała nadzieję, że się z nią ożeni.
Najbardziej kontent był z tego, że nie połapała się ani co do Oxfordu, ani co do jego inteligencji. Widocznie jego system był bez zarzutu. Ale co do ożenku...
Właściwie mówiąc, pierwszy raz zamyślił się nad tem poważnie. No, prawda, podobała się mu, mieć żonę hrabiankę, to też nie w kij dmuchał. Żaden z tych wielkich dygnitarzy nie jest żonaty z arystokratką... Tylko, z drugiej strony, żenić się z kobietą, która nic nie ma, a ma takie potrzeby... Tych sukien!... Trzy razy na dzień się przebiera, zagranicę jeździ, pierścionki i bransolety zmienia... A przecie Kunicki w razie rozwodu złamanego grosza jej nie da...
Wprawdzie z banku jest duża pensja, ale ta też nie wystarczy. Zresztą, kto wie, mogą go przecie z tego prezesostwa wylać, a wówczas, co zrobi z tą babą na karku?... Żeby to Kunicki, pomimo rozwodu zatrzymał go jako administratora!... Ale ba, o tem niema gadania.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/169
Ta strona została uwierzytelniona.