bez sensu, gdyż brunetka znowu głęboko się pochyliła i krzyżując ręce na piersi, odparła:
— Wola twoja, Mistrzu.
Następnie otworzyła drzwi i całkiem już zwykłym głosem oznajmiła, że obiad jest podany.
Obiad był suty i wykwintny. Zastanowiło Dyzmę tylko to, że nie dano do stołu nawet wina, gdy zaś jedna z hrabianek Czarskich kapryśnie dopominała się o „kroplę czegoś mocniejszego dla animuszu“, pani Koniecpolska z uśmiechem, lecz stanowczo odmówiła:
— Nie, moja złota, teraz nie. Nie spiesz się.
Zresztą wogóle nastrój stał się poważniejszy. Na twarzach wystąpiły rumieńce, niektóre panie ze zdenerwowania nic nie jadły. W spojrzeniach uparcie wracających do Nikodema błyskały ogniki niepokoju.
Gdy przeszli do buduaru na czarną kawę i służba oddaliła się, pani Lala wyjrzała do sąsiedniego pokoju, by upewnić się, że nikt ich nie podsłuchuje, poczem dała znak brunetce. Ta wstała i wśród ogólnej ciszy zaczęła mówić:
— Szanowne panie, zanim będę mogła was nazwać siostrami, szanowne panie i ty, panie — nisko ukłoniła się Dyzmie — teraz rozejdźcie się do swych pokojów, by oddać się kontemplacji, by duchem i ciałem przygotować się do wielkiego misterjum, które rozpocznie się punktualnie o północy. Macie w samotności oczyścić myśli wasze od spraw powszednich, macie zdjąć odzież pospolitą i przywdziać szaty białe, które znajdziecie przygotowane. Tak gotowe, macie czekać na mnie, która po każde z was przyjdzie. Rozejdźcie się i czuwajcie.
Wypowiedziawszy to, sama skierowała się ku wyjściu. Jeszcze w drzwiach stanęła, by złożyć pokłon Nikodemowi i znikła. Za nią w tenże sposób rozeszły się wszystkie. Pani Koniecpolska zaprowadziła Dyzmę do przeznaczonego dlań pokoju i pożegnała go milczącem skinięciem głowy.
— To choroba! — pomyślał. — Pewno będą duchy wywoływać, albo co.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.