Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

wśród odurzającego dymu, napełniającego pokój ujrzał różnokolorowe migające ogniki.
— Padnijcie na twarz — zawyła panna Stella — On przybył! Chwała Ci, chwała, — Władco miłości, życia i śmierci, chwała Ci, chwała, Książę ciemności!...
Młodsza panna Czarska wybuchła spazmatycznym śmiechem, jedna z pań zerwała się i, tuląc się do pani Lali, krzyczała:
— Widzę go, widzę!
— Kogo? — wrzasnął rozpaczliwym głosem Dyzma.
— Jego, jego, szatana...
Nikodemowi nagle wydało się, że czyjeś zimne ręce ściskają go za kark. Z gardła wydobył się przeraźliwy, nieartukułowany dźwięk i Wielki Trzynasty opadł bezwładnie na fotel.
Zemdlał.
Pierwszem wrażeniem, jakie odczuł, wracając do przytomności, była słodycz, rozpływająca się w ustach. Otworzył oczy. Tuż przy nich ujrzał czarne źrenice panny Stelli. Zanim odzyskał całkowitą świadomość, jej usta przylgnęły do jego warg i znowu poczuł na języku słodki płyn o mocnym zapachu. — Wino. Chciał zaczerpnąć powietrza i odepchnął Stellę. Zobaczył wówczas wśród dymu białe postacie. Wynosiły z sąsiedniego pokoju stoliki, zastawione butelkami i kieliszkami. Pani Koniecpolska z małym flakonikiem w ręku, kroplami odmierzała jakiś płyn, poczem do kieliszków nalewano wino.
Gdy już napełniono wszystkie, każda z pań wzięła jeden, a panna Stella podała Dyzmie największy.
W pokoju panował teraz pogwar stłumionych rozmów. Nikodem pociągnął tęgi łyk i mlasnął językiem:
— Dziwne wino — zauważył.
— Syćmy się dobrodziejstwem peyoltu — emfatycznie zawołała panna Stella.
Kieliszki były już próżne i nalewano nowe.
— Co jest w tem winie? — zapytał Dyzma.
Stojąca obok panna Czarska usiadła na poręczy fo-