mi często powtarzało się nazwisko ojca Niny: „hr. Ponimirski 12.000 dol.“, „hr Ponimirski 10.000 zł.“ i t. d.
Dyzma wziął do ręki drugą książkę. Zawierała spis wpływów i dochodów Koborowa. Trzecia, czwarta i piąta również przepełnione były cyframi.
To nie interesowało Nikodema. Zabrał się do teczek. Zaraz w pierwszej znalazł to, czego szukał: weksle. Właściwie nie weksle, lecz blankiety, podpisane in blanco. Cały plik, a wszędzie ten sam podpis: Nina Kunicka, Nina, Kunicka, Nina Kunicka...
Pod wekslami leżała plenipotencja, wystawiona przez Ninę na nazwisko męża i rejentalny akt sprzedaży Koborowa Ninie.
Ten ostatni Dyzma złożył i schował do kieszeni, poczem systematycznie zawiązał teczkę i odłożył ją wraz z zieloną na stronę.
Nie zrezygnował jednak z przeszukania innych. Rezultatem zaś tego była jego wielka radość.
Zaraz w następnej znalazł dwie koperty. Na małej widniał napis: „Mój testament“, na drugiej zaś: „W razie mojej śmierci, spalić nie otwierając“.
— W razie śmierci — roześmiał się Nikodem — ale ponieważ nie umarł, to mogę otworzyć:
Złamał lakową pieczęć i wyjął zawartość. Odrazu rzucił się mu w oczy paszport austrajcki.
— Tu cię mam, bratku.
Paszport był wystawiony na nazwisko Leona Kunika, syna Genowefy Kunik i N. N. W rubryce „Zowód“ stało jak byk: kelner.
Następnym dokumentem był wyrok sądu krakowskiego, skazujący Leona Kunika na trzy miesiące więzienia za kradzież platerów. Pod nim leżała paczka listów, dalej znów notatnik, cały zapisany i znowu wyrok sądu na ten raz warszawskiego, skazującego już Kunickiego na dwa lata więzienia za współudział w podrabianiu pieniędzy...
Nikodem spojrzał na zegarek i zaklął.
Było już po dwunatej. Szybko zebrał rozrzucone papiery i wpakował je do kieszeni.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/248
Ta strona została uwierzytelniona.