Kierownik gorzelni rozłożył ręce:
— Ha, róbcie panowie, jak chcecie. Ja jednak podziękuję za służbę.
Wszyscy zaczęli go namawiać, by dał spokój, że jakoś się ułoży, że o posadę trudno. Staruszek jednak tylko kiwał głową:
— Nie, panowie. Wiem, że trudno, ale ja tam nie przyzwyczaiłem się do takiego systemu pracy. To nie dla mnie. Wy może nawet macie słuszność, ale ja jestem za stary, myślę kategorjami przedwojennemi. Nie potrafię.
Rozchodzili się zwolna. Za ostatnim zamknęły się drzwi. Na niemalowanych deskach podłogi pozostały liczne mokre ślady stóp, śnieg bowiem na dworze był dnia tego niezwykle lepki.
Dwa najładniejsze pokoje w mieszkaniu pani Przełęskiej zostały oddane do dyspozycji kochanej Ninusi. Wyglądły jak dwa wielkie klomby i co wieczora lokaj z pokojówką nie mało mieli roboty z wynoszeniem koszów i doniczek do kredensowego, by uratować jaśnie panienkę (taki tytuł nakazała jaśnie pani) przed niechybnem uduszeniem się.
Codziennie od południa rozpoczynała się pielgrzymka pań i panów z mondu, śpieszących obejrzeć żywą sensację sezonu.
Trwało to tydzień małemi dawkami i przypieczętowane zostało wielkim balem, wydanym przez panią Przełęską, by wszystkim wobec zaprezentować ukochaną siostrzenicę.
Na bal raczyli nawet przybyć księstwo Roztoccy, którzy witającej ich z wypiekami na twarzy pani Przełęskiej oświadczyli, że miło jest im bardzo znaleźć się w tym domu, który swoją sympatją darzy prezes Nikodem Dyzma.
Naogół w tych sferach mówiono już niemal głośno