tów i nie zwlekając z jego wykonaniem, Wareda zadzwonił do swego kolegi szefa II oddziału Sztabu, pułkownika Jarca.
Wieczorem spotkali się już we trójkę. Przed Jarcem nie wyjaśnili całej sprawy, gdyż Dyzma nie chciał wtajemniczać go w swoje niepokoje narzeczeńskie. Zresztą Jarc nie interesował się niemi. Wystarczyło mu w zupełności to, że prezes Dyzma podejrzewa tego cudzoziemca, który nie ma tu żadnego znaczenia, że prezesowi zależy na skompromitowaniu Hella, no i że kolacja była wyśmienita.
Nazajutrz rzecz miała być przeprowadzona wczesnym rankiem.
Nikodem od przyjścia do banku był w podnieconym nastroju. Nie mógł się doczekać pism popołudniowych, i co kilka minut wysyłał woźnego na ulicę, by dowiedzieć się, czy jeszcze nie wyszły.
Wreszcie woźny przyniósł trzy dzienniki.
Dyzma zaczął je gorączkowo przeglądać. W dwóch pierwszych nie było ani słowa o Hellu. Natomiast trzeci podawał na pierwszej stronie czarnym drukiem niedużą wzmiankę p. t. „Na tropie nowej jaczejki szpiegowskiej“. — „Aresztowanie wytwornego szpiega w luksusowym hotelu“.
We wzmiance nie było — jak się ułożyli — podane całkowite nazwisko Hella. Figurował tam jako H. Natomiast szereg informacyj, o nim zamieszczono w ten sposób, że nikt, kto znał Hella, nie mógł mieć najmniejszych wątpliwości, że tu o niego właśnie chodzi.
Dyzma zatarł ręce.
Odzyskał równowagę ducha, zaczął przeglądać papiery, kazał przynieść korespondencję do podpisu, żartobliwie rozmawiał z sekretarką, zrobił raid po biurach banku, przyczem z uśmiechem odpowiadał na ukłony, poczem zabrał się do czytania listów. Między innemi znalazł list Krzepickiego. Ten pisał:
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/295
Ta strona została uwierzytelniona.
Szanowny Panie Prezesie!
Przedewszystkiem śpieszę donieść, że wszystko dotychczas w porządku. Z żadną opozycją nie spot-