Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/297

Ta strona została uwierzytelniona.

Zaraz po powitaniach zapytał:
— Wiedzą już państwo o tem aresztowaniu?
— O jakiem?
— Nie, nie wiemy.
— Kogo aresztowali?
— Jakto — pokiwał głową Dyzma — w dzisiejszych czasach nikogo nie można być pewnym. A taki wydawał się sympatyczny facet.
— Ale kto? — nie mogła wytrzymać pani Przełęska.
— Kto? A no ten Oskar Hell.
— Kto? — zapytała niespokojnie Nina.
— Hell — odparł, obserwując wyraz jej twarzy.
— Niemożliwe! Pan Oskar?!
Nikodem flegmatycznie sięgnął do kieszeni i podał gazetę pani Przełęskiej, wskazując miejsce zakreślone czerwonym ołówkiem.
Przeczytała głośno i zakończyła westchnieniem:
— A to ładna historja! Mój Boże!
Nina wzięła dziennik i sama przeczytała wzmiankę. Była tem przygnębiona.
— Jakto nikomu dziś wierzyć nie można — sentencjonalnie powiedziała pani Przełęska.
— Ohyda — wyrzuciła z siebie Nina — ludzie są ohydni, jedno wielkie bagnisko!
— No, nie trzeba przesadzać — rzekł krótko Dyzma.
Zaczęła się rozmowa o Hellu, przyczem prawie wszyscy przypomnieli sobie różne szczegóły z jego zachowania się, które od dawna wyglądały wysoce podejrzanie.
Nina nie słyszała rozmowy. Myślała o tem, jak zły i fałszywy jest świat, jak bardzo w nim sama jest i bezbronna, jak nieprzygotowana na niespodziewane ciosy, które mogą spaść z każdej strony.
Przyglądała się Dyzmie. Wełniste włosy, kwadratowe czoło, krótki nos, usta wąskie i ogromna, potężna szczęka dolna. Tułów może przydługi i rozstawione nogi.
— Zdawałoby się zwykły człowiek — myślała — a jednak w tej pozornej pospolitości uderza jakaś sku-