ósmej dwadzieścia odchodził pociąg, którym młoda para udawała się do Koborowa.
Większość towarzystwa odprowadzała ją na dworzec kolejowy. Salonowy wagon, użyczony przez ministra komunikacji, był dosłownie zapchany kwiatami. Ostatnie życzenia, pożegnania, gwizdek lokomotywy i pociąg ruszył.
Nina i Nikodem kłaniali się, stojąc w otwartych oknach, z oddalającego się peronu powiewało ku nim mnóstwo chusteczek i kapeluszy, aż pociąg nabrał pędu i peron znikł w szarej mgle miasta.
Nina zarzuciła mężowi ręce na szyję:
— Boże! Jaka ja jestem szczęśliwa! Niku, powiedz czem ja na to szczęście, czem na ciebie zasłużyłam?
— Czem?... hm... czem zasłużyłaś?...
— Tak, Niku, czem zasłużyłam, że ty, wielki, mądry, uwielbiany, że ty jesteś moim mężem? Czem?...
Dyzma zastanowił się i podrapał się w podbródek. Absolutnie nie mógł znaleźć odpowiedzi i to go poirytowało.
— Eeee tam — burknął — nie masz większego zmartwienia?!...
Zwarli się w pocałunku.
Drogę od stacji aż do pałacu wysypano gęsto tatarakiem, po bokach ustawiono dwa szpalery zielonych brzózek. Sam budynek stacyjny przystrojono zielonemi wieńcami, peron zatłoczyli robotnicy i oficjaliści koborowscy oraz liczni ciekawscy z całej okolicy. Wielu z nich wczoraj słyszało przez radjo „Veni Creator“, śpiewany przez znakomitych solistów, i chóry, i organy, i wiwaty na cześć pana młodego.
To też zainteresowanie było ogromne.
Gdy w oddali ukazał się pociąg, gwar rozmów ucichł, jak nożem uciął, natomiast orkiestra amatorska huknęła marszem i zapanował nastrój uroczysty.
Na przód peronu wystąpili główniejsi oficjaliści i córeczka kierownika młyna parowego w białej sukience z bukietem polnych kwiatów.
Niestety, wagon salonowy, wskutek nieuwagi maszy-
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/325
Ta strona została uwierzytelniona.