Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/335

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ 23.

Od dawna w Koborowie nie obchodzono dożynek tak hucznie, jak tego roku.
Nowy dziedzic miał szeroką rękę i lubił zabawić się. Gości zjechało się mnóstwo. Pierwsza przybyła pani Przełęska z niezliczonym taborem kufrów, tegoż wieczora przyjechał pułkownik Wareda i obie hrabianki Czarskie. Nazajutrz oba samochody koborowskie i dwa powozy czynne były przez cały dzień.
Przyjechał wojewoda Szejmont z żoną i synem, starosta Ciszko, ministrowa Jaszuńska, baronostwo Rehlfowie, Uszycki z siostrą, komendant okręgu korpusowego generał Czakowicz z dwoma adjutantami, Ulanicki, Holszycki, ordynatowa Korzecka i kilkanaście osób z okolicy.
Pałac zaroił się gośćmi, napełnił się gwarem i ruchem.
Nina była uszczęśliwiona. Tak lubiła życie towarzyskie. Od tygodnia wraz z Krzepickim opracowywała program rozrywek, wycieczek i zabaw, zajmowała się lustracją zapasów śpiżarni i piwnic, uzupełnianiem sztabu służby, przygotowywaniem pokojów gościnnych i miljonem innych spraw, wynikających z konieczności godnego przyjęcia krewnych, znajomych i przyjaciół.
Żorż był zelektryzowany. Kręcił się wśród gości, bawił panie, pokazywał panom stajnie i wogóle starał się reprezentować. Poczuł się znowu wielkim panem i niemal zapomniał, że to nie on jest właścicielem Koborowa. Goście, dyskretnie uprzedzeni przez Krzepickiego i przez panią Przełęską o jego chorobie umysłowej, byli dlań pobłażliwi i nie przeczyli mu w niczem.
Nikodem witał wszystkich uprzejmie, lecz z rezerwą, która utrwalała wokół niego atmosferę respektu i szacunku. Pomimo obecności wielu osób nie zmienił zwyczaju zamykania się w bibljotece. Przyczyniło się to do tem większego poważania go przez gości.
Wieczorami w parku grała sprowadzona z Warszawy orkiestra i całe towarzystwo używało świeżego powietrza, spacerując lub tańcząc na trawniku, oświetlonym