— Więc miałem rację, nie tylko stara arystokracja, lecz i nowa dba o podniesienie rasy chłopstwa.
Na wschodzie niebo zaczynało szarzeć.
Wiadomość przyszła tuż przed obadem, wywołując ogólne podniecenie.
Gabinet podał się do dymisji i dymisja została przyjęta.
Ulanicki otrzymał depeszę z Warszawy, wzywającą go do natychmiastowego powrotu.
Zmiana rządu dla większości gości koborowskich była kwestją obchodzącą ich bezpośrednio.
Nie jednemu z nich mogły się zachwiać szanse na utrzymanie zajmowanych stanowisk. To też o niczem innem nie mówiono, a Ulanicki chodził po hallu i klął.
Pani Jaszuńska wyjechała jeszcze przed obiadem.
Wojewoda Szejmont telefonował do swego urzędu i polecił informować się o najdrobniejszych szczegółach przesilenia natychmiast po nadejściu wiadomości z Warszawy.
Wieczorem nadeszły dzienniki. Ich łamy przepełnione były informacjami i pogłoskami politycznemi, mnóstwem sprzecznych horoskopów i przewidywań oraz ocen sytuacji. W jednem zgadzały się wszystkie: rząd upadł, gdyż nie umiał opanować kryzysu gospodarczego, zatem jego następcą musi być gabinet wyjątkowo silny i kierowany przez człowieka niepośledniego autorytetu.
Z szeregu wymienianych przez prasę domniemanych kandydatów na stanowisko premjera, wybijało się nazwisko generała Troczyńskiego, który już jako państwowy zarządca Kas Chorych, i delegat na międzynarodowy kongres kultury i sztuki zdobył popularność, którą utrwalił wydaniem broszury p. t. „Błędy strategiczne Napoleona Pierwszego, Aleksandra Macedońskiego i innych“. Poprzednia jego praca zatytułowana „Precz z komunizmem!“ oraz zakupiony przez Muzeum Rzeczypo-