Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Karjera Nikodema Dyzmy.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

mówił mu o żonie i o córce. Tymczasem obie mogły być tylko jego córkami, chociaż nie wyglądały na siostry. Blondynka, aczkolwiek kształtna i smukła, nie mogła być nazwana szczupłą. Małe, lecz wydatne, zmysłowe usta, łagodny owal twarzy i ogromne, niemal nieproporcjonalnie duże, mocno błękitne oczy, zdradzały naturę marzycielską. Elegancka, letnia sukienka z surowego jedwabiu, odsłaniała szyję i ramiona olśniewającej białości.
Obok tej pastelowej urody wąskie, skośne i zrośnięte brwi młodszej, jej krótko, po męsku, obcięte kasztanowate o miedzianym połysku włosy, jej zapięta pod szyję angielska bluzka z ciemnozielonym krawatem i silnie opalona cera — stanowiły jaskrawy kontrast. Przytem spojrzenie orzechowych oczu, miało w sobie coś zadzierzystego. Dyzmę uderzył pozatem kształt jej uszu. Szatynka siedziała doń profilem i poprostu zmuszał siebie, by raz po raz nie przyglądać się jej uchu. Nigdy dotąd nie zwrócił uwagi na uszy ludzi, z którymi się stykał. Teraz dopiero stwierdził, że ucho może mieć swój indywidualny wyraz, że może być piękne, może przypominać jakiś egzotyczny kwiat o prężnej i soczystej konsystencji i o przykuwającym wzrok kształcie. Kunicki miał małe czerwone uszki ostro zakończone u góry, a blondynce zakrywało je puszyste uczesanie.
Obserwacje nie przeszkadzały Dyzmie uważać, by swemi ruchami i sposobem jedzenia jak najbardziej upodobnić się do reszty towarzystwa i przez nieodpowiednie zachowanie się nie zdemaskować braku tego, co rejent Winder nazywał „kindersztubą“, a co prawdopodobnie miało oznaczać pańskie formy.
Kunicki mówił bez przerwy, obszernie opisywał zalety i ujemne strony Koborowa, wyliczał inwentarz, charakteryzował temperamenty poszczególnych koni, układał plan, według którego zademonstruje to wszystko kochanemu panu Nikodemowi.
— Dotychczas zdążyłem tylko pokazać panu pokoje parterowe.